Letnie popołudnie. Zakładam wygodną sukienkę, okulary przeciwsłoneczne i ulubione kolczyki. Pies szaleje z przedspacerkowej radości. Idziemy wzdłuż rzeki, której tafla skrzy się w blasku sierpniowego słońca. W trawie szumią owady, rzeka szumi po swojemu. Jest przyjemnie, spokojnie i błogo, aż nagle coś się zmienia. Czuję na sobie nachalne spojrzenie starszego, zaniedbanego, mężczyzny. Czuję je nawet wtedy, gdy go mijam i nie mogę go widzieć. Odwracam się – mam rację, mężczyzna stoi odwrócony i przeszywa mnie wzorkiem. Idę dalej. Kilka minut później jestem już nad rzeką sama. Wtedy w głowie uruchamiają się znane (niemal?) każdej kobiecie pytania. „Czy jestem tu bezpieczna?”; „Czy powinnam tam iść sama?”. Waham się i zastanawiam, jak daleko sięga „bezpieczna strefa”, a gdzie już spacerować już nie powinnam. Mija mnie dwóch mężczyzn na rowerach – a ja automatycznie i bezwiednie szacuję ryzyko i ewentualne formy samoobrony. Nie, nie mam paranoi, po prostu jestem kobietą.
To nie sukienka gwałci – tylko gwałciciel
To było dla mnie tak oczywiste – jako dla dziewczynki, a potem kobiety – że w pewne miejsca się nie chodzi, w pewnych porach dnia i w pewnym rodzaju ubrania – to wydawało się to logiczne i oczywiste. Jeśli chcesz, by nie okradziono ci mieszkania – zamykasz je na klucz. Jeśli chcesz być bezpieczna, nie zakładasz („zbyt” krótkiej) sukienki i nie idziesz wieczorem na spacer do parku. Tak uczyli rodzice i policjanci w szkole podstawowej na zajęciach z bezpieczeństwa. Jasne, oczywiście będę pamiętać. Jednak okazało się, że o ile normy dotyczące kradzieży są uniwersalne, to te dotyczące sposobów ubierania, miejsc i pór niebezpiecznych dotyczą głównie/tylko kobiet. Na tamtym spacerze niemal każdy mijający mnie mężczyzna nie miał na sobie koszulki, ale to moje, kobiece ciało – ubrane w sięgającą kolan sukienkę na ramiączkach – a nie ich nagie od pasa w górę, jest obiektem seksualnym.
Wciąż jeszcze kobiety doświadczające gwałtu są pytane przez policjantów/tki, w co były ubrane. Jakby to cokolwiek mogło tłumaczyć. W kwietniu tego roku ukazało się ogłoszenie zapraszające na ekskluzywny pokaz mody: „Czy jesteś gotowy obejrzeć najbardziej uwodzicielską, wyzywającą i erotyczną kolekcję?”. Okazało się, że podczas pokazu zatytułowanego “Guilty Clothes” zaprezentowano ubrania, jakie miały na sobie kobiety, gdy zostały zgwałcone. Ubrania te stały się elementem kampanii społecznej, która ma prowokować do zmiany myślenia na temat gwałtu. To nie sukienka gwałci – tylko gwałciciel. Nic nie usprawiedliwia gwałtu, a argumenty, że „mężczyzna został sprowokowany i nie mógł się powstrzymać” – nie dość, że wyssane z palca to uderzają w samych mężczyzn czyniąc z nich bezwolne obiekty swoich popędów. Ale przede wszystkim zwalniają z winy. I przerzucają ją na kobietę. W końcu czego mogła się spodziewać zakładając sukienkę?
Odzyskać noc
A czego ja spodziewam się spacerując w letniej sukience, w nieco oddalonej od centrum okolicy? W najlepszym razie relaksu i opalenizny, w najgorszym odcisków czy ugryzień komara. Przynajmniej nie spacerowałam wieczorem.
Noce, wieczory, wczesne poranki – w tym czasie porządne kobiety i dziewczynki siedzą w domach. No chyba, że idą razem z mężczyzną. To też uznajemy za oczywiste. Przyjmujemy za fakt, że w tych porach na kobiety nałożona jest społeczna godzina policyjna. Wychodzą na własne ryzyko. A jeśli coś się stanie, same są sobie winne. Od kilku lat w Polsce i od wielu lat w Stanach Zjednoczonych w ramach protestu przeciw tym ustaleniom prowadzone są marsze pod hasłem „Odzyskać noc!” – sygnalizujące niezgodę na niemo przyjęte zasady dotyczące nie-możności wychodzenia z domu po zmierzchu przez kobiety.
Dostępność do otaczającej nas przestrzeni, standardy dotyczące ubioru i poczucie bezpieczeństwa zależą od płci. Trudno w to uwierzyć? Zatem proponuję prosty eksperyment. Zapytaj swojego chłopaka/partnera/ojca, czy kiedykolwiek obawiał się, że zostanie zgwałcony wracając przez odludne miejsca, po zmroku, w krótkich spodenkach. A potem zapytaj o to samo swoją koleżankę/babcię/mamę. Widzisz różnice?
Czy i kiedy to ulegnie zmianie? Czy i kiedy kobiety przestaną być obwiniane za gwałt dokonany przez mężczyzn – pytaniami o ubiór, miejsce, godzinę? Czy i kiedy przestaną bać się uprawiając jogging, spacerując z psem po lesie, czy wracając z pracy przez park? Czy i kiedy? A może, kiedy i czy…?
Skomentuj