„…aby lepiej poznać siebie, trzeba poznać Innych,
bo to właśnie Oni są zwierciadłem, w którym my się przeglądamy”
Ryszard Kapuściński „Ten Inny”
Dopóki nie napotykamy odmienności, może nam wydawać się, że dysponujemy jedynym sprawdzonym przepisem na prawdę i niepodważalnie adekwatnym oglądem świata. Uff. Jakie wspaniałe poczucie bezpieczeństwa i ładu. A tu nagle zgrzyt. Pojawia się Inny, a wraz z nim inna perspektywa, inne argumenty, inny język i kolor skóry. Jak bańka mydlana pryska złudzenie uporządkowania i jednomyślności. I co teraz? Jest klika rozwiązań.
Moja jest prawda, najmojsza!
Możemy próbować przekonywać się wzajemnie w mniej lub bardziej pokojowy sposób do własnych wersji prawdy i widzenia rzeczywistości. Jest to zgodne z założeniem lub/i wiarą w to, że prawda może być tylko jedna i skoro ja ją poznałem/am, Ty musisz się mylić (i odwrotnie). Takie założenie prędzej czy później doprowadzi bądź do konfliktu i próby narzucenia swojej wizji Drugiemu, bądź do izolacji – skoro nie chcesz przyjąć mojej wizji prawdy – otoczę się murem/fosą/granicą wraz z tymi, którzy podzielą moje zdanie. Taka perspektywa zakłada monolog, demagogię, totalitaryzm – albo my albo oni, kto nie jest z nami, jest przeciwko nam.
Rzeczywistość jak kobierzec
Inne podejście – zakłada otwartość na wielość perspektyw i ujęć. Nie muszę rezygnować ze swojego sposobu widzenia prawdy, ani narzucać go Tobie. Nie muszę się bać, że albo Ty zawładniesz mną, albo ja Tobą. Możemy pozostać w pozycji partnerów. W ten sposób przez wymianę wzbogacamy swoje perspektywy, rozszerzamy je i rozwijamy. Oczywiście to trudne, musimy pokonać wiele barier, języka, kultury historii – nie jest łatwo dążyć do porozumienia, to wymaga czasu, otwartości a niekiedy gotowości do dostrzeżenia własnej omylności. Ale dzięki temu zyskują obie strony. Taka perspektywa zakłada dialog, demokrację – współbycie, sytuację win-win (zwycięzca- zwycięzca).
Czy jest się czego bać?
Jak pisze Ryszard Kapuściński Inny jest dla nas lustrem. Nie każdy lubi się w nim przeglądać. Często tym, co najbardziej nas w inności niepokoi, jest to czego nie jesteśmy w stanie zaakceptować, lub też zmienić w nas samych.
„Ksenofobia, zdaje się mówić Herodot, to choroba wystraszonych, cierpiących na kompleks niższości, przerażonych myślą, że przyjdzie im przeglądać się w zwierciadle kultury Innych.”
Ryszard Kapuściński „Ten Inny” – Wykłady wiedeńskie I
Dlatego tak łatwo i lekko zrzucamy na Innych ciężar własnych przewin. Sytuujemy w nich wszelkie zło, przyczynę naszych niepowodzeń. Inny nagle staje się kozłem ofiarnym. Masy podążają zaślepione i hukiem demagogii i zajadłą nienawiścią, by go zniszczyć, wytrzebić, wyrzucić poza granice…
Czy jest się czego bać w Innym?
Tak, nas samych.
Skomentuj