Zanim jednak przejdziemy do samej listy, warto poznać dobroczynny wpływ naszej pracy włożonej w oczyszczanie roślin z pestycydów. Otóż niemyte warzywa i owoce, oprócz tego, że są chemicznymi bombami, powodują powolne wyniszczanie organizmu, przyczyniają się do powstawania wszelkiego rodzaju nowotworów, problemów z cukrzycą, hormonalnych, a nawet problemów z układem nerwowym.
Choć badania pochodzą z rynku amerykańskiego, nie dajmy się zwieść. Nie tak bardzo różni się on od polskiego. Polacy mają jednak przewagę w kwestii dostępu do certyfikowanej żywności naturalnej i to nie w sklepie z organicznymi produktami, czy na bazarku, a wprost od rolnika, dziś już w każdym województwie, jeśli nie w pobliżu większych miast, znajdziemy takie gospodarstwa, które chętnie podzielą się swoją pracą i zdrowymi warzywami prosto z domowego ogrodu czy ekologicznie uprawianego pola.
Nie zapominajmy także, że import owoców odgrywa u nas dużą rolę. Nierzadko kupujemy poza sezonem amerykańskie truskawki, zdarzają się nawet jabłka [sic!].
Jeśli chodzi o „bezpieczną piętnastkę” (ang. clean fifteen), to również nie mamy stuprocentowej pewności, że wszystkie znajdujące się na liście produkty będą wolne od jakichkolwiek zanieczyszczeń. W tej kwestii ważne są statystyki. Jeśli w jakimś przebadanym produkcie znaleziono ich niewielką lub śladową ilość – trafi on na bezpieczną listę. I dlatego królem bezpiecznego jedzenia jest awokado. Znajduje się ono na czele „piętnastki”, ponieważ w przebadanych próbkach tylko 1% nosił ślady zanieczyszczenia. Oznacza to, że 99% przebadanych awokado było całkowicie bezpiecznych – to kolejny powód do jego regularnego spożywania. Zaszczytne pierwsze miejsce smaczliwka wdzięczna (inaczej o awokado) zawdzięcza głównie swojej skórce.
Drugie miejsce przypadło słodkiej kukurydzy, ale oczywiście nie tej z GMO, a z uprawy ekologicznej. W badanych próbkach jedynie 2% wykazywało zanieczyszczenie. Na kolejnych miejscach plasują się kolejno:
- ananas
- kapusta
- cebula
- groszek cukrowy mrożony
- papaja
- szparagi
- mango
- bakłażan
- melon miodowy
- kiwi
- melon kantalupa
- kalafior
- brokuły
Jak widać, wiele warzyw i owoców nie znajduje się na tej liście – jak się można domyśleć, nie zasługują one ani na miano tych czystych, ani na miano parszywych. Skoro znajdują się gdzieś pomiędzy, zdrowy rozsądek podpowiada, że raczej trzeba zadbać o nie bardziej, jak o te z „dwunastki”, niż o te z powyższej listy.
Bez względu na to, gdzie mamy w planach zakupy, obie listy warto albo wykuć na pamięć, albo nosić ze sobą w portfelu, żeby wiadomo było, czy należy inwestować w ekojedzenie, czy raczej w większą paczkę sody oczyszczonej. Niemniej jednak świadomość i dzielenie się wiedzą z innymi może uchronić wiele organizmów, szczególnie tych młodych, przed szkodliwym działaniem substancji, które wraz z zakupami przynosimy do domu „gratis”.
Na zdrowie!
Skomentuj