Choroby stawów kojarzą się z dolegliwościami osób starszych. W istocie, jeszcze jakiś czas temu wiek stanowił jeden z głównych czynników ryzyka zachorowania np. na zapalenie stawów. Zmienia się jednak tryb naszego życia i, co za tym idzie, na niektóre schorzenia zaczynamy być narażeni w znacznie młodszym wieku. Inaczej też wygląda kwestia diagnostyki – wiedza na temat poszczególnych schorzeń jest coraz większa i znacznie łatwiej jest postawić prawidłową diagnozę. Do czego zmierzam? Choroby stawów, które jakiś czas temu uważane były za domenę dorosłych, w szczególności seniorów, dziś coraz częściej diagnozuje się u dzieci. Tylko co w praktyce oznacza choroba stawów w młodym wieku? Dziś podzielę się Wami własnym doświadczeniem. Dowiecie się, jak to wygląda, gdy w nastoletnim wieku dowiecie się, że przewlekle chorujecie.
Jak to się zaczęło?
Można powiedzieć, że klasycznie, czyli od bólu i opuchlizny stawów (w moim przypadku głównie skokowych). Proces diagnostyczny okazał się dosyć skomplikowany. Ból i obrzęk mogą mieć bowiem wiele przyczyn. Nie wiem jak ta kwestia wygląda teraz, ale wówczas (około 2006 roku) zapalenie stawów raczej nie było pierwszym schorzeniem, które kojarzyło się z tego typu dolegliwościami u dziecka. Co prawda w szpitalu, do którego trafiłam jedna ze stażystek zasugerowała, że moje dolegliwości są objawami zapalenia stawów. Pech chał, że moim lekarzem prowadzącym była zastępczyni ordynatora, która nie brała pod uwagę zdania młodszych kolegów. Badania były zatem robione pod zupełnie innym kątem. Ponieważ nie nie wykazywała, pani doktor stwierdziła, że… symuluję. Na szczęście po długich debatach dostałam skierowania na prośbę moich rodziców dostałam skierowanie do dziecięcej poradni reumatologicznej. Tam też zostałam prawidłowo zdiagnozowana, choć przyczyny zapalenia stawów nie udało się ustalić.
Diagnoza… i co dalej?
Po postawieniu diagnozy zaczął się długi proces leczenia. Pobyty w szpitalu (i to w czasie wakacji!), leki (w tym sterydowe). Kiedy wydawało się, że już jest dobrze, problem zaczynał się od nowa. I znów zwiększone dawki leków, do tego rehabilitacja i wizyty w poradni. Zaczęło się, gdy byłam w gimnazjum, względnie skończyło w klasie maturalnej. Dlaczego “względnie”? Bo to nie jest w pełni wyleczalna choroba i zawsze może dać o sobie znać.
A jak było na co dzień?
Jasne, zapalenie stawów to nie jest tragedia, tym bardziej, że u mnie choroba wystąpiła w łagodnej postaci. Są znacznie gorsze schorzenia… Ale wytłumacz to nastolatce. Pierwszym, oczywistym problemem był ból i dyskomfort związany z chorobą. Ale były również nieco mniej oczywiste przeszkody. Uczestnictwo w klasowych wycieczkach w góry nie zawsze było możliwe. Z powodu rehabilitacji miewałam ograniczony czas wolny. W liceum zaczęły się osiemnastki, czyli pierwsze (przynajmniej teoretycznie) imprezy z alkoholem. Tyle że alkohol i leki sterydowe to nie najlepsze połączenie, więc część atrakcji mnie ominęło. Z perspektywy dorosłego te problemy są błahe, ale pamiętajmy, że w wieku nastoletnim postrzega się je inaczej.
Do tego wszystkiego dochodziły jeszcze skutki uboczne leków. Przyjmowanie sterydów oznacza zwiększenie masy ciała, co w wieku nastoletnim może okazać się szczególnie uciążliwe. Wszak to w tym okresie najbardziej krytycznie przyglądamy się swojemu ciału.
W przypadku dzieciaków chorujących na zapalenie stawów, problematyczny okazuje się też WF. Z jednej strony brak ruchu nie jest dobry na stawy. Z drugiej zaś, nie każda aktywność fizyczna będzie dobra dla osób chorujących na zapalenie stawów. Dlatego kwestia uczestnictwa ucznia chorującego na zapalenie stawów w lekcjach WF pozostaje w dużej mierze zależna od nauczyciela. W swoim życiu spotkałam różnych wuefistów. Jedni rozumieli, że nie wszyscy cieszą się doskonałym zdrowiem, dla innych wszelkie dolegliwości był fanaberiami. Jak, w każdym zawodzie, tak i wśród nauczycieli można spotkać różne osoby. W moim przypadku WF w gimnazjum skończył się zwolnieniem lekarskim. W liceum, gdzie nauczyciel traktował nas nieco bardziej indywidualnie, nie miałam problemu z uczestnictwem w zajęciach.
Jak jest teraz?
Normalnie. A właściwie względnie normalnie. Od diagnozy minęło około 15 lat, a od poru ładnych lat jest naprawdę dobrze. Miewam gorsze okresy, ale zasadniczo jest w porządku. Nie mam potrzeby przyjmowania leków na stałe, choroba póki co nie wraca. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że u mnie zapalenie stawów miało łagodny przebieg. Nie u każdego stan zapalny w okresie nastoletnim przebiega w ten sposób, a mój przypadek nie jest reprezentacyjny dla wszystkich chorych. Zanim osoby, które przechodzą chorobę ciężko, a dolegliwości znacznie utrudniają im codzienne funkcjonowanie. Niemniej, prawdą jest, że tego typu choroby w pełni nigdy nie mijają i nawet przy łagodnym przebiegu będą się wiązać mniej lub bardziej odczuwalnymi dolegliwościami. I prawda jest również to, że młodzi ludzie też chorują. Nawet na schorzenia, które zazwyczaj kojarzą się z przypadłościami starszego wieku. I nie jest to, jak niektórzy myślą, fanaberia, czy chęć zwrócenia na siebie uwagi.
Zainteresował cię temat chorób stawów u dzieci? Przeczytaj też: MIZS, czyli co zrobić, gdy choroby stawów dotykają dzieci?
A jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat schorzeń reumatycznych, sięgnij po książkę S.O.S. dla stawów. Wsparcie żywieniowe w chorobach reumatycznych autorstwa Katarzyny Olejniczak i Anny Piekarczyk.
Skomentuj