No i nadszedł grudzień. Przygotowania do Świąt ruszają pełną parą. W reklamach mówią nam, co będzie najlepszym prezentem dla niego/niej/mamy/taty/psa/kota/złotej rybki/wstaw dowolne, a George Michael znów w każdej galerii handlowej zaśpiewa o tym, co stało się w ostatnie Święta. Jakiż to jest radosny czas, czyż nie? No właśnie nie do końca. Od ilu osób usłyszeliście już zdanie “Nienawidzę Świąt”? Radosne uniesienia są już głównie w reklamach, a często zastępuje je stres i zdenerwowanie. Dlaczego? Co sprawia, że okres Bożego Narodzenia przestał być magiczny? Może sami sobie jesteśmy winni?
Świąteczny nawał pracy
Jak wiadomo, w Święta odwiedza nas nie tylko Mikołaj, ale także SANEPID. A przynajmniej takie wrażenie można odnieść patrząc na to, co dzieje się w większości domów. Porządki ruszają pełną parą. Wszystko musi lśnić i jeśli gdzieś znajdzie się pyłek kurzu, to święta się nie odbędą. A, no i trzeba się przy tym maksymalnie napracować. Bo jeśli np. umyjesz podłogę mopem zamiast pucować ją na kolanach, to na pewno nie będzie wystarczająco czysta.
Gdy już nadejdzie wigilijny wieczór wiele osób (głównie kobiet, ale nie tylko) nie mają już siły na radosne świętowanie. Wszak od wczesnych godzin porannych zajmowały się sprzątaniem i przygotowywaniem wielu potraw. Pytanie, na ile to jest rzeczywiście konieczne? Generalne porządki służą dobremu samopoczuciu, ale we wszystkim należy zachować umiar. Świat się nie zawali, jeśli każdy przedmiot w domu nie będzie błyszczał.
P.S. Jesteś wierzący? Jeśli tak, to czy wiesz, że… Jezus nie narodził się po to, aby sprawdzić, czy umyłeś okna?
Zakupowy szał
Jak Święta to… prezenty. A jak prezenty to zakupy. I tutaj pojawiają się dwa problemy. Po pierwsze: pieniądze. Media już od jakiegoś czasu trąbią wszem i wobec o inflacji. Wszystko drożeje, w portfelu zostaje coraz mniej gotówki. A przecież prezenty trzeba kupić. No trzeba i już! A potem pożalimy się każdemu kto będzie chciał słuchać (tym, którzy nie będą chcieć również) ile wydaliśmy pieniędzy. Skandal! Po drugie: czas. Coraz popularniejsze są zakupy w sklepach internetowych, jednak wielu z nas woli udać się do galerii handlowych, aby móc “na żywo” obejrzeć dany przedmiot. W galerii są oczywiście tłumy klientów i kolejki do kas. Czekając na swoją kolej frustrujemy się, a niekiedy głośno wyrażamy swoją irytację. No bo po co tu tyle ludzi przyszło? Rzucili się na te sklepy. Nienormalni jacyś, czy co?
W ciągu roku obchodzimy urodziny, imieniny, Dzień Matki, Dzień Ojca i Dzień Dziecka. Czy prezenty na Święta są rzeczywiście niezbędne? Jeśli kupowanie jest przykrym obowiązkiem i robiąc zakupy myślimy głównie o tym, ile musimy na nie wydać i jak dużo czasu marnujemy, to może po prostu sobie odpuśćmy.
“Jeszcze tylko awantura nie wiadomo o co i można świętować”
Przygotowania do Bożego Narodzenia to nerwowy czas. O magii Świąt słyszymy zaraz po Wszystkich Świętych. Znicze na półkach w marketach zastępują podobizny Świętego Mikołaja i ozdoby choinkowe. Zaczynamy słyszeć o prezentach i o tym, co koniecznie musimy zrobić, aby “ten czas” był wyjątkowy (np. ugotować barszcz z proszku lub zrobić sałatkę z majonezem dekoracyjnym firmy X). Im bliżej Świąt tym większą presję czujemy i mamy dość tej wyjątkowej, magicznej atmosfery. I niestety wyżywamy się na naszym najbliższym otoczeniu.
To trudne, ale spróbuj się odciąć od przesytu i wszystkiego, co wzbudza w tobie irytację. Nie musisz przygotowywać takich Świąt, jakie widzisz w mediach. Rodziny, które są pokazywane w reklamach nie istnieją. Pamiętaj też, że robienie awantur o drobnostki nie sprawi, że twoja frustracja zmaleje. Będzie to tylko powodować narastanie wzajemnych pretensji i zniechęcenie.
Rodzinne spotkania
Na co dzień żyjemy w pędzie. Nie widujemy się z bliższą i dalszą rodziną, bo nie mamy na to czasu (lub ochoty). Ale przychodzi ten cudowny, rodzinny czas świąt i siadamy wspólnie przy jednym stole. I odkrywamy, że… nie mamy o czym rozmawiać. Jedzenie barszczu przerywają tradycyjne wypowiedzi w stylu: “no i tak to leci”, “dopiero była Wielkanoc, a tu już Boże Narodzenie” itp. Ewentualnie pojawią się pytania do kuzynki studiującej w innym mieście “czy ma tam jakiegoś kawalera?” Mogą także pojawić się dyskusje polityczne, ale raczej jest to temat, którego należy unikać. Wszak nie chcemy kłótni przy rodzinnym stole, prawda? Po kilku godzinach uprzejmego uśmiechania się i mówienia jak jest miło, zaczynamy się nudzić i mieć dość.
A może by tak… Zamiast prowadzić grzecznościowe rozmowy, porozmawiać naprawdę? Spotkajmy się w mniejszym gronie. Spróbujmy być wobec siebie szczerzy. Może ktoś z naszych bliskich potrzebuje pomocy, ale nikt tego nie widzi?
Czujesz, że powyższy tekst częściowo lub w całości opisuje Święta w twoim domu? Frustruje cię to? Po prostu sobie odpuść. Nie mam dla ciebie uniwersalnej porady na to jak przygotować idealne Święta. Bo idealne święta istnieją tylko w reklamach. Spędź ten czas tak jak lubisz. Tylko tyle i aż tyle.
Skomentuj