Psychoterapia kojarzy się zwykle z procesem, w którym pacjent/ka otrzymuje wsparcie, współczucie i zrozumienie. Tak z pewnością jest, ale czy samo to wystarczy do wprowadzenia zmian? Co z bolesnymi tematami, które pacjent/ka najchętniej, by ominął/ęła? (tak jak ja chętnie ominęłabym w masażu boleśnie napięte mięśnie?) Dawno zapieczonymi (ale niekoniecznie zabliźnionymi) ranami, wspomnieniami, doświadczeniami – które raz po raz otwierają się na nowo przy okazji bieżących sytuacji? Trudnymi emocjami, które chętnie byśmy z siebie wykorzenili? Często to właśnie uciekanie od nich i zaprzeczanie ich istnieniu powoduje największy dyskomfort.
Pomimo, że psychoterapia poznawczo-behawioralna – w nurcie której pracuję – skupia się przede wszystkim na bieżącym doświadczeniu, naszych aktualnych myślach i reakcjach – to źródła ich aktualnego kształtu poszukuje w przeszłości. To w niej, w dzieciństwie, czy dorastaniu – gdy kształtowała się nasza osobowość – często leżą podwaliny aktualnego sposobu myślenia i postrzegania świata. Czasem ich dotknięcie sprawia ból, zawstydza lub powoduje złość – ale dopiero prawdziwe odczucie tych emocji daje nam szanse na uwolnienie.
Pacjenci/tki niekiedy oczekują, że po każdej sesji będą czuli/ły się lepiej. I z zaskoczeniem przyjmują trudne emocje, łzy, złość, frustrację. Szczególnie, gdy pojawiają się podczas sesji z dziećmi. A przecież jednym z aspektów zdrowia psychicznego jest umiejętność doświadczania całej palety emocji bez natychmiastowej konieczności ich niwelowania czy uśmierzania.
Trudne emocje pojawiają się także w kontakcie z terapeutą/tką. Bo nie jest idealny/a, bo zapomina, bo nie chce za nas podejmować decyzji, bo zachoruje albo spóźni się na spotkanie, bo jest tylko człowiekiem i nie ma cudownej recepty na szczęście. Bo krok po kroku uświadamia nam, że odpowiedzialność za zmiany jest po naszej stronie. Bo czasem pytaniem wywoła dyskomfort, dotknie tam – gdzie od dawna nikt nie miał odwagi, skąd promieniuje ból.
Zatem tak. Myślę, że podobnie jak leczniczy masaż, tak psychoterapia może niekiedy sprawiać ból. Tym również różni się od „zwykłej” rozmowy, w której szukamy jedynie otuchy i pocieszenia. Empatia i wsparcie z kolei pozwala nam zrozumieć, jaką – jakże często trudną – drogę do pokonuje pacjent/ka a my psychoterapeuci/tki wraz z nim. Jest w psychoterapii miejsce na wszystkie emocje, na radość, dumę, szczęście, ale też na wstyd, smutek, złość, frustrację. Warto o nich rozmawiać z psychoterapeutą/tką przyglądać się im wtedy, gdy się pojawiają, szukać ich źródeł, by lepiej je rozumieć, sposobów, by sobie z nimi radzić, gdy są zbyt silne, ale przede wszystkim przestrzeni w nas na to, by stały się częścią naszego doświadczenia.
Skomentuj