W poprzednich artykułach pisałam o tym, jak radzić sobie z lękiem w izolacji. To zupełnie zrozumiałe, że nietypowa sytuacja wymagająca od nas adaptacji do nowych warunków może wywołać reakcję adaptacyjną oraz związane z nią i powodujące dyskomfort emocje takie jak lęk, czy złość. Akceptacja tych stanów jest najlepszym wstępem do namysłu nad drogą ich modyfikacji.
Przedłużająca się izolacja obfituje jednak w kolejne wyzwania – dziś chciałam przyjrzeć się być może mniej typowemu i uświadomionemu – mianowicie o presji!
W zalewie memów i postów w mediach społecznościowych możemy dostrzec trend kładący nacisk na efektywne wykorzystanie „dodatkowego” czasu wynikającego z przedłużonego pobytu w domu. Zajęcia fitness, medytacje, nauka języka, e-kursy, warsztaty gry na instrumentach, lub po prostu sprzątanie, remont, gotowanie. Z jednej strony nie ma nic złego w szukaniu sposobu na możliwie przyjemne czy efektywne zagospodarowanie czasu, gdyż monotonia, marazm czy zaleganie w łóżku dzień po dniu z pewnością nie poprawi naszego nastroju. Z drugiej jednak istnieje ryzyko, że możliwość zamieni się w presję, a chęć zastąpi przymus jak najlepszego wykorzystania tego czasu. Może to powodować wzrost napięcia oraz poczucia winy, w sytuacji gdy nie uda nam się zrealizować wcześniej ustalonej agendy zajęć z gry na karimbie, godzinnego treningu jogi, zaległych lektur, nauki języka włoskiego, seansu e-taetru, wirtualnej kawy ze znajomymi itd. itp. To trochę tak, jakby ta trudna sytuacja miała wykuć z każdej_ego z nas najlepszą możliwą wersję siebie – tylko według czyich standardów?
W tak intensywnym zapełnianiu grafiku możemy dostrzec próby ucieczki od bieżącego doświadczenia w nadmiarową aktywność, wykonywanie jedynie efektywnych zajęć po to, by oddalić od siebie wyzwanie spotkania z samym_ą sobą i wynikającej z tego refleksji. Swoją drogą czy nie tak właśnie często funkcjonujemy na co dzień? W kołowrocie spraw do załatwienia, nie znajdujemy czasu na postawienie fundamentalnych pytań o cel i sens. Tyle, że może być też dokładnie odwrotnie – zajmujemy czas po to, by nie musieć ich stawiać…
Doświadczenie izolacji może stać się dla nas polem do namysłu nad stosowanymi na co dzień strategiami „oswajania” rzeczywistości. W co i przed czym uciekamy? Jakie i dlaczego stawiamy sobie wymagania? Jak reagujemy na przykre emocje, gdzie jest nasze źródło przyjemnych? Niektórym z nas kryzys uzmysłowi utarte koleiny funkcjonowania, innym stworzy okazję do ich rewizji, jeszcze innym nie przyniesie w tym zakresie żadnej istotnej zmiany. To, w której grupie się znajdziemy zależy tylko od nas, co ważne to okazja, a nie konieczność do wykorzystania.
Skomentuj