Jak myślisz droga czytelniczko/ku: czy kiedykolwiek jakąkolwiek kobietę ktoś znajomy, lub osoba z rodziny, albo też obca na przykład na placu zabaw zapytała: „Dlaczego masz dzieci?” Czy kiedykolwiek musiała w sytuacjach towarzyskich, na spotkaniu rodzinnych, czy na spacerze szukać odpowiedzi pod (karzącym/współczującym/czy w najlepszym wypadku zaciekawionym) spojrzeniem pytającej/ego? Nie? A co by było, gdyby musiała? Jak by się czuła? Zaskoczona? Zła? Zniesmaczona? Postawiona pod tablicą? Zasmucona? A jak czuje kobieta, która słyszy pytanie o brak dzieci? Czy osoby pytające (zawsze w dobrej wierze – bo przecież zegar biologiczny tyka, bo przecież to takie zwykłe pytanie, bo dzieci to tyle radości, przecież…) kiedykolwiek zastanawiały się nad uczuciami osoby pytanej? (niekoniecznie, choć najczęściej kobiety). I dlaczego w ogóle ma się z tego tłumaczyć?
Dlaczego nie masz dzieci?
A dlaczego Ty nie masz doktoratu, karty rowerowej, czy nie przyjaźnisz się z Majką?
To oczywiste. Bo to Twój wybór. Twoja preferencja, decyzja, (zwykle) taka, której nikt ci nie narzuca. Z której nie musisz się tłumaczyć ani czuć gorzej/lepiej, że wybrałeś/aś swoją drogę. Dlaczego kobieta/mężczyzna realizujący się na innym polu niż macierzyństwo/tacierzyństwo ma czuć się niepełny/a? niespełniony/a? wybrakowany/a? Dlaczego mu/jej się to wmawia? Doszukuje się jakiś złożonych powodów, cech (zwykle negatywnych), ukrytych motywów, defektów? Nawet jeśli większość osób (z sobie tylko wiadomych naprawdę bardzo różnych przyczyn) decyduje się na dziecko/ci, czy brak potomstwa to automatyczny glejt na społeczną banicję? Czym ta osoba Cię skrzywdziła? Czym uraziła swoim wyborem, że czujesz się zobligowany/a, by przywoływać ją do porządku, przepytywać, przekonywać o niesłuszności wyboru? Czy naprawdę poznałeś/aś receptę na jedyną słuszną (dla wszystkich) drogę?
Dlaczego nie masz dzieci?
Nie mogę.
Jeden z powodów, wcale niekoniecznie najczęstszy, ale za to bardzo bolesny to niemożność posiadania dzieci. Z różnych powodów. A Ty pytasz. Na ulicy, w kolejce do lekarza, przy kawie. Wyobraź sobie przez chwilę ten ból. Tę ranę w którą wbijasz się swoim niestosownym pytaniem, oceną, spojrzeniem. Zmień na chwilę pozycję. Wykorzystaj empatię. I jak…?
Powodów nieposiadania dzieci jest pewnie tyle samo, ile powodów ich posiadania. Nie przyjmujmy za oczywiste decyzji, które wydają się oczywiste tylko dlatego, że są bardziej popularne. Nie ciągnijmy na swoją stronę. Nie przekonujmy. Nie stawiajmy pod ścianą pod ostrzałem pytań. Postawmy się na chwilę po drugiej stronie. To naprawdę nie nasza sprawa.
Nie róbmy drugiemu/ej, tego co nam niemiłe.
Prosta i skuteczna recepta na empatię. Tak bardzo dziś potrzebną.
Skomentuj