Dlaczego zrozumiałe? Smutek, lęk czy złość to uczucia powodujące nasz dyskomfort. Faktycznie są zaprogramowane tak, by próbować coś z nimi zrobić, jakoś je osłabić. Jednak pozbywanie się uczuć po to, by przestać odczuwać dyskomfort, to tak jakby zniszczyć hałaśliwy alarm w samochodzie tylko dlatego, że włączył się w środku nocy. Czy tak robimy? Raczej nie, bo rozumiemy, że alarm (być może) o czymś ważnym nas informuje.
Czemu służą powodujące dyskomfort emocje?
Podobnie jak włączony alarm samochodowy, tak smutek, złość czy lęk o czymś nas informują. W przypadku alarmu może być to informacja o próbie włamania do naszego samochodu – i to włamywacz, a nie alarm jest wtedy problemem, którym powinnyśmy się zająć.
Większość z pacjentów zgłasza się na psychoterapię, gdy „alarm” działa już wyjątkowo długo, zakłóca codzienne funkcjonowanie i jest źródłem znacznego cierpienia. To zrozumiałe zatem, że zależy im głównie na zmniejszeniu związanego z tym dyskomfortu. Tak jak w przypadku alarmu bardzo ważne jest jednak zrozumienie, co uruchamia trudne emocje. Jaki sposób myślenia, interpretacji rzeczywistości, wydarzeń z przeszłości lub obecnych sytuacji sprawia, że emocje biją na alarm.
Czy emocje mogą się mylić?
Tak jak wadliwy (zbyt czuły/ za mało czuły) alarm samochodowy – tak nasze emocje mogą się niekiedy rozregulować. Przykładowo, osoba cierpiąca na fobię będzie czuła ogromy lęk w sytuacji kontaktu z obiektem fobicznym, nawet jeśli zupełnie nie zagraża jej życiu ani zdrowiu np. z małym pająkiem domowym. Bywa też odwrotnie, niekiedy emocje są niejako „zamrożone” – mimo że wciąż próbują nas zaalarmować nie są w stanie w pełni dojść do głosu – jak w sytuacji doznawania wieloletniej przemocy domowej.
Kiedy potrzebna jest pomoc?
Zarówno w sytuacji zbyt czułego, jak i zbyt mało czułego „alarmu” potrzebna jest pomoc psychoterapeutyczna, by na nowo przywrócić właściwy sposób funkcjonowania emocjonalnego. Nie jest natomiast celem psychoterapii uzyskanie trwałego i niczym niezmąconego dyskomfortu. Dlaczego? Bo to zwyczajnie niemożliwe, życie z pewnością podsunie nam kolejne wyzwania i naszym zadaniem nie jest zaprzeczanie trudnościom, lecz umiejętność radzenia sobie z nimi (co z kolei buduje nasze poczucie wartości, kompetencji i sprawstwa).
Poza tym, czy naprawdę chcielibyśmy pozbawić się tak istotnego źródła ważnych informacji? Co by było gdyby nasze emocje nie informowały nas adekwatnie o tym, że nasze granice są przekraczane (złość), że grozi nam niebezpieczeństwo (strach), czy że ktoś lub coś było dla nas szczególnie ważne (smutek)? Wyobraźmy sobie świat ludzi nie odczuwających lęku, smutku lub złości – co byłoby w nim nie tak?
Akceptacja drogą do zmiany
Nie dajmy się zwieść marketingowym obietnicom wiecznej szczęśliwości (która nastąpi, gdy tylko zakupimy dany produkt i niestety będzie trwała znacznie krócej niż nam się wydaje) i facebookowym trendom ukazywania tylko jasnej strony swojej rzeczowości.
Czy tego chcemy czy nie, życie przynosi w niemal równych proporcjach to, co smuci i to co cieszy – i możemy albo z tym walczyć, ignorować, albo (choć to nie łatwe) to przyjąć.
Skomentuj