fbpx
rodzina zdrowe relacje

List do Mikołaja (po latach)

Boże Narodzenie zdjęcie utworzone przez freepik - pl.freepik.com



Kochany Święty Mikołaju!

Dawno do Ciebie nie pisałem. Może dlatego, że już od wielu lat w Ciebie nie wierzę, a może dlatego, że byłem zbyt zajęty. Od ostatniego listu do Ciebie stała się dziwna rzecz. Dorosłem. Stałem się Poważnym Człowiekiem, zajmującym się Samymi Poważnymi Sprawami. Chyba zatem rozumiesz, że nie miałem dla Ciebie czasu. Dla siebie zresztą też nie. Ale dziś do Ciebie piszę. Bo może wreszcie przyniesiesz mi te upragnione prezenty, których nigdy od Ciebie nie dostawałem.

Jest grudzień, a więc mamy poczuć magię Świąt. Tak twierdzą w telewizji, na Facebooku i w galeriach handlowych. Twoje nieudane podobizny wyglądają z witryn sklepowych. Już wkrótce w każdym sklepie będzie można usłyszeć wesołe piosenki o cudach, jakie wkrótce mają się zdarzyć. Jest pięknie, bo przecież musi być pięknie. Prawda?

W domu ustalamy plan na stworzenie magii Świąt. Niczego nie może zabraknąć. A przynajmniej niczego, co jest w naszym zasięgu. Jeśli ryba się przypali, jeśli światełka na choince się nie zaświecą, to nic z tego nie będzie. Spędzimy w swoim gronie radosny czas, rozmawiając o niczym i zastanawiając się czym wypełnić ciszę, która od czas do czasu zapadnie przy stole. Będziemy radośni i uprzejmi, bo przecież tak trzeba, prawda? W tym miejscu nic od Ciebie nie chcę. Może tylko podszepniesz mi coś o ludziach, z którymi będę świętować? Wiesz, muszę dobrze wypaść. Nie chcę, żeby wzięli mnie za odludka, którym właściwie jestem. Dlatego muszę wiedzieć, co powiedzieć. A nie wiem, bo nie znam i nie chcę poznać tych ludzi.

Na razie nic nie mówię. Nikomu. O tym, że tak nie chcę. Tak jest co roku. Ale wciąż czekam na obiecany Cud…

Dziś moje dziecko wręczyło mi list do Ciebie, chociaż tak jak ja już od dawna w Ciebie nie wierzy. Ale jeszcze tli się w nim iskierka nadziei, że wreszcie znajdzie pod choinką to, co jego koledzy z klasy. Nie znajdzie. Pod świątecznym drzewkiem będzie leżeć o wiele skromniejszy pakunek. Mój potomek rozpakuje go z pełnym entuzjazmem. A potem przyjdzie moment rozczarowania, który szybko ukryje sztucznym uśmiechem. Ja również sztucznie się uśmiechnę. Wymienimy zdania na temat nieudanego prezentu, zapewniając się nawzajem, że to jest właśnie to, o czym marzyło moje dziecko, a ja jestem w stanie odgadnąć jego pragnienia. Mikołaju, czy w tym roku możemy sobie to darować? Zamiast sztucznego uśmiechu, mogą być szczere łzy? Choć to pewnie nie nastąpi. Bo jestem Dorosłym Poważnym Człowiekiem i mój świat tak nie działa.

Zaczynam szeptać. Myśli szybko ulatują, cichutko je wymawiam. Nikt nie słyszy. Wciąż czekam na Cud…

Mikołaju, niedługo w pracy połamiemy się opłatkiem. Ostatnio spędzam tam całe dnie. Praca stała się dla mnie nie drugim, ale pierwszym domem. Podczas wigilii w domu bliscy będą mi życzyć sukcesów zawodowych. Czy Ciebie również powinienem o to prosić? Wolałbym chwilę spokoju. Ale nie tego oczekują ode mnie inni. Jestem Dorosłym Poważnym Człowiekiem. Dorośli Poważni Ludzie mają Poważną Pracę, na której im zależy, prawda?

Teraz już mówię. Próbuję. Ale nikt nie słyszy. Albo słyszy to, co chce. A ja wciąż czekam na Cud…

Mikołaju, dalej ustalamy plan działania. Pójdziemy na zakupy. Kupimy prezenty. Ubierzemy choinkę. Będziemy szukać magii, której już od dawna nie ma. Będziemy się uśmiechać i mówić rzeczy, które nic nie znaczą. Bo przecież jesteśmy rodziną. Kochamy się i jesteśmy szczęśliwi, prawda? Prawda?! Tylko nie potrafimy mówić. Chcę mówić, ale nie mogę. Bo wokół mnie nie ma nikogo, kto chce słuchać. Bo w Święta się nie słucha, nie mówi. Nie można, bo musi być pięknie.

Teraz już krzyczę. Nikt nie słyszy. Bo wrzeszczę sam, w swojej głowie. Cudu nie będzie. Znowu.

 

***

Święta nie dla każdego są radosnym czasem. Niekiedy nie widzimy tego od razu. Niekiedy na pozór jest tak jak zawsze. Ale czyjeś wołanie o pomoc może być zbyt ciche, żeby usłyszeć je w ferworze świątecznych przygotowań. Może warto zatrzymać się w tym pędzie…? Wszak nie zawsze musi być pięknie i bajkowo. Czasem wystarczy, że się jest obok. Tak po prostu.



Anna Ożóg

Skomentuj

Zostaw komentarz