Kelly McGonigal – psycholożka i wykładowczyni Uniwersytetu Stanforda – jest znana z rewolucyjnej zmiany sposobu patrzenia na stres jako na coś, nie tylko nieuniknionego, co wręcz korzystnego!
(link do jej wystąpienia na platformie TED https://www.ted.com/talks/kelly_mcgonigal_how_to_make_stress_your_friend?language=pl#t-73769).
Z pewnością coś więcej na ten temat napiszę, jak tylko sama dojdę do ładu ze swoim dysonansem poznawczym spowodowanym ujrzeniem stresu w zupełnie inny niż kształtowany przez lata nauki psychologii sposób. Zmiana przekonań nie jest prostą sprawą, wymaga czasu i pracy – o czym – jak widać – przekonują się nie tylko odbiorczynie psychoterapii, ale też psycholożki i psychoterapeutki ☺
Za to z radością napiszę o czymś, co także pochodzi z wykładów Kelly McGonigal, a do czego jestem stanowczo przekonana – mianowicie o sile płynącej z dawania innym tego, czego sami potrzebujemy. Na pierwszy rzut oka paradoks – jak można dać to, czego nie mamy sami? Otóż można ☺
Wiele i wielu z nas dostrzega w swoim życiu pewne „braki”, czasem chodzi o poczucie bliskości, czasem możliwość ekspresji swoich zainteresowań, czasem akceptację i docenienie wysiłków czy zempatyzowanie naszych emocji. W takich sytuacjach część z nas zamyka się na kontakt z innymi z lęku, żalu, czy frustracji. To jedna z możliwych i zupełnie zrozumiała reakcja. Inne osoby jednak paradoksalnie wychodzą tym potrzebom naprzeciw starając się je urzeczywistnić w życiu innych ludzi – tzn. dając im to, za czym same tęsknią. I wtedy właśnie dzieje się magia – okazuje się, że przekierowanie wektora uwagi ze swoich niezaspokojonych potrzeb na potrzeby innych może skutkować wzrostem poczucia szczęścia i spełnienia. Przeprowadzono badania w których okazało się, że regulowanie stresu poprzez sprawienie sobie przyjemności np. zakupami działa mniej skutecznie niż zrobienie prezentu komuś innemu! Otaczanie innych troską przekierowuje naszą uwagę z naszych problemów i już przez samo to czysto poznawcze działanie pozwala nam poczuć się nieco lepiej. Co więcej, daje nam jednocześnie poczucie sprawstwa i sensu – to dzięki nam czyjś dzień może stać się lepszy, to my możemy na to wpłynąć. Filozoficznie z kolei rzecz ujmując przyczyniamy się do zaistnienia w rzeczywistości wartości, którą cenimy np. miłości, troski, bezpieczeństwa … . Wartości mogą urzeczywistniać się przecież tylko poprzez nas samych – bez nośnika jakim jesteśmy pozostają tylko pustymi ideami czy definicjami na kartce papieru.
W psychoterapia podkreśla się wagę realizacji własnych potrzeb i nie ma w tym nic złego. Badania pokazują jednak, że równie, a niekiedy nawet bardziej skutecznym sposobem na satysfakcjonujące życie jest pomoc w realizacji tych potrzeb innym osobom. Jak się o tym przekonać? Najlepiej po prostu spróbować?
Jak przełożyć te rozważania na codzienność?
– pomyśl o tym czego potrzebujesz, może będzie to troska, wysłuchanie, wsparcie, zabawa, nauka nowych rzeczy? – i poszukaj w swoje otoczeniu osoby, czy grupy osób o zbliżonej potrzebuje, oraz sposobu by pomóc jej ją zrealizować. Możesz porozmawiać z samotnym sąsiadem, zadzwonić do dawno niewidzianej koleżanki, zaprosić znajomych na pokaz slajdów z Twojej ostatniej podróży
Jeśli czegoś potrzebujemy sami możemy stworzyć szansę pojawienia się tego w naszej rzeczywistości.
Skomentuj