fbpx
zdrowa kuchnia zioła

O rodzajach miodów i dlaczego Manuka jest taki drogi?

Niech pożywienie będzie lekarstwem, a lekarstwo pożywieniem – powiedział Hipkrates mają na myśli właśnie miód. Wobec tego zostaje nam tylko odpowiedź na pytanie: który miód wybrać?



MIÓD LIPOWY

Jego kolor jest jasny, a smak dość ostry. To właśnie ten miód, po który najczęściej sięgniemy przy przeziębieniu, grypie oraz przy wszelkich chorobach dróg oddechowych. Pomaga na zatkane zatoki oraz ich stan zapalny. Przez specjalistów uznawany za jednej z najszlachetniejszych miodów, głównie dlatego, że lipa nie należy do najpopularniejszych drzew w Polsce i bardzo często rośnie na terenach zanieczyszczonych, wobec czego pozyskanie czystego nektaru jest niezwykle trudne. Ma działanie wykrztuśne i napotne. Charakterystyczne szczypanie w język jest właśnie znakiem rozpoznawczym tego miodu. Ma także właściwości uspokajające, więc polecany jest osobom żyjącym w dużym stresie.

MIÓD KONICZYNOWY

Mało popularna i rzadko spotykana odmiana miodu. Pozyskuje się go z koniczyny białej. Jest to miód dla cukrzyków. Ma ciekawy, kwaskowaty smak. Im więcej znajdzie się w nim nektaru z koniczyny czerwonej, tym będzie bardziej piekący. Polecany jest przy problemach z przewodem pokarmowym (biegunki) oraz w stresie – działa uspokajająco. Polecany w sytuacjach wyczerpania nerwowego.

MIÓD WRZOSOWY

Trudny do pozyskania z uwagi na swoją dziwną, galaretowatą konsystencję. Jego kolor jest pięknie bursztynowy. Zawiera dużo silnych olejków eterycznych stąd jego charakterystyczny, mocny i aromatyczny zapach. Nie jest popularny nie tylko ze względu na trudność w pozyskiwaniu, ale również z powodu swojego smaku – jest gorzki, co jak na miód jest dość nietypowym zjawiskiem. Poleca się go przy problemach z drogami moczowymi, nerkami, prostacie i jelitach. Często stosowany na skórę w celach wygładzających.

MIÓD MANUKA

Zyskuje coraz większą popularność ze względu na swoje właściwości antybakteryjne, antygrzybiczne, przeciwzapalne. Powstaje z herbacianych krzewów manuka w Nowej Zelandii. Jego smak określa się jako mineralny – bardzo charakterystyczny, gorzki i nie do pomylenia z innym miodem. Produkowany w najczystszych rejonach Nowej Zelandii – można więc sobie wyobrazić, że jest to najzwyczajniej w świecie towar ekskluzywny. Jest cenny z powodu antybakteryjnego składnika w nim zawartego – methylglyoxalu. Nie jest to środek obcy polskim miodom, ale w produktach naszych pszczół jest go po prostu o wiele mniej. Na każdym słoiczku miodu manuka podawane jest stężenie tego związku, można dostać miody oznaczone: MGO 30+, MGO 100+, MGO 250+, MGO 400+, MGO 550+. Jest to miód posiadający właściwości lecznicze przewodu pokarmowego. Wykazuje to działanie już przy stężeniu MGO 100+. Polecany jest osobom cierpiącym na wrzody wywoływane na przykład przez bakterie helicobacter pylori, przy gronkowcu, paciorkowcach, przy IBS, złym trawieniu, złym wchłanianiu, nadkwasocie i wielu innych schorzeniach pokarmowych. Im wyższe stężenie MGO, tym mocniejsze działanie miodu.



Nie zaleca się stosowania tego miodu poprzez rozpuszczenie go w letniej lub ciepłej wodzie. Podgrzany aktywuje swoje właściwości. Jeśli więc chcemy, aby był skuteczny, należy spożywać go na surowo i pozwolić, by ogrzany został dopiero w żołądku. Najlepiej robić to na czczo, codziennie przez okres trwania kuracji. Zaleca się spożywanie nawet 3 łyżeczek.

Ceny wahają się w zależności od pojemności i stężenia methyglyoxalu. Za najtańszy słoiczek +100 o pojemności 250g zapłacimy około 70-80 złotych. Za pół kilograma 550+ ceny wahają się w okolicach 400 złotych. Najczęściej wybieranym produktem jest MGO 400+. Dodatkowym atutem tego wyboru jest nie tylko niższa cena, niż 550+, ale również fakt, że methyglyoxalu może faktycznie znajdować się tam 460, albo nawet 540. Bardzo trzeba uważać na podróbki, których jest mnóstwo. Przede wszystkim zaalarmować nas powinna niższa cena. Przy tak ograniczonym terenie powstawania miodu manuka, nie jest możliwe, by sprzedać go taniej niż podane widełki. Zawsze dokładnie czytajmy etykiety i certyfikaty oraz prawdziwą zawartość MGO.

Victoria Kozaczkiewicz

Jestem krytykiem i dziennikarzem z wykształcenia, z zawodu redaktorem, copywriterem z zamiłowania do słów. Wolne chwile spędzam w kuchni, social mediach i... w terenie. Jeśli nie siedzę przy komputerze, a w domu nie unosi się zapach świeżej zupy i pieczonego kurczaka, z pewnością można znaleźć mnie w lesie przykrytą warstwą liści, bo pasjonuje mnie birdwatching i fotografia przyrodnicza.

Skomentuj

Zostaw komentarz