Na pytanie “Jaką rybę podasz u siebie na Wigilii” większość Polaków zapewne odpowie: “karpia”. Inne propozycje, takie jak dorsz, sandacz czy pstrąg, choć w ostatnich latach nieco zyskały na popularności, wciąż traktowane są jako fanaberie i łamanie tradycji. A wszyscy wiemy, że tradycje należy pielęgnować. Karp jest przecież tradycyjną rybą w polskiej kuchni, od stuleci podawaną na wieczerzy wigilijnej… Tyle, że nie. Tekst o “tradycyjnym karpiu znanym od pokoleń” można uznać za swego rodzaju chwyt marketingowy. Tego rodzaju frazami posługują się też osoby uważające się za konserwatystów. A jak z tą rybą było naprawdę? Historia karpia może Cię zaskoczyć!
Historia karpia królewskiego
Odmianą, która najczęściej pojawia się na wigilijnym stole, jest karp królewski. I tu pojawia się pierwszy zgrzyt z naszym pojmowaniem tradycji podawania tej ryby. Otóż odmianę tę wyhodowano dopiero w XIX wieku. Nie ma więc mowy o tym, żeby karp królewski był obecny na polskich stołach od “stuleci”, gdyż jest to stosunkowo młoda odmiana. Ryba ta charakteryzuje się niewielką ilością łusek ułożonych w okolicach głowy oraz wzdłuż linii bocznej ciała. Obecnie uważana jest za najsmaczniejszą odmianę karpia. Stąd zapewne jej popularność na wigilijnym stole.
Tradycyjna wigilijna ryba?
Cofnijmy się kilkadziesiąt lat wstecz. Mamy Wigilię w czasach przedwojennych. Co znajduje się na stole? Barszcz z uszkami, zupa migdałowa, paszteciki z ryb no i same ryby. No właśnie: jakie ryby? W latach 30. XX wieku na wigilijnych stołach królował np. sandacz z jajkami i pieczony szczupak. Pojawiał się również karp, ale bardziej jako jedna z wielu podawanych wówczas ryb niż jako ta najważniejsza. Najczęściej przyrządzało się go w lekko słodkawym sosie. Mimo obecności na wigilijnym stole, nie był on traktowany jako typowo polska potrawa, kojarzył się raczej z kuchnią żydowską.
Skąd popularność karpia?
Karp zyskał na popularności w latach powojennych, a do mody na tę rybę bardzo przyczynił się… działacz komunistyczny. Hilary Minc, bo o nim mowa, był ekonomistą, ministrem gospodarki i członkiem Komitetu Centralnego. Sprawa jest o tyle zabawna, że w obronie karpia przed lewicowymi aktywistami stają najczęściej osoby deklarujące konserwatywne poglądy, które argumentują swoje stanowisko “piękną polską tradycją”. Równocześnie przy niemal każdej możliwej okazji domagają się dekomunizacji Polski.
Dlaczego akurat karp? W warunkach odbudowy kraju niemożliwe było zapewnienie w sklepach różnorodnego wyboru ryb. O sandaczu czy pstrągu można było jedynie pomarzyć. Hodowla karpia z kolei jest stosunkowo prosta, a jego połów tani. Z tego względu karp stał się narzędziem komunistycznej propagandy. Minc bowiem radośnie obwieścił polskiemu narodowi, że w tych trudnych czasach udało się dowieźć do sprzedaży karpia. Zapewne nie był to szczyt marzeń Polaków pamiętających przedwojenne Święta, jednak w trudnych warunkach, jakie wtedy panowały w Polsce, karp okazał się całkiem dobrą alternatywą. I tak zagościł na naszych stołach na całe lata.
Historia karpia to nie tyle dzieje pięknej, staropolskiej tradycji, ile komunistycznej biedy. Kuchnia staropolska oferowała znacznie większy wybór ryb na wigilijnym stole. Bohater wigilijnej wieczerzy zyskał na popularności… z braku innej alternatywy. W tym kontekście pozostaje pytanie: czy przygotowanie innych ryb w tym wyjątkowym dniu rzeczywiście jest fanaberią i łamaniem tradycji…?
Przeczytaj też: Jakie ryby są najzdrowsze, a jakich lepiej unikać?
Skomentuj