Birdwatching, czyli po prostu obserwacja ptaków, dla jednych będzie tylko zwykłym hobby, dla innych zdrową rywalizacją, a dla jeszcze innych sposobem na życie. Dziś internet pęka w szwach, jeśli chodzi o porady, jak zacząć swoją przygodę z ptakami, jakimi zasadami etyki kierować się wybierając na ornitologiczny spacer, jaki sprzęt jest do tego potrzebny albo skąd w ogóle podglądanie ptaków wzięło się w Polsce. Ja chcę opowiedzieć, dlaczego warto to zrobić i jakie korzyści będziesz miał, Drogi Czytelniku, z wyjścia z domu i zanurzenia się w ptasim świecie. Pomoże mi w tym syczek, prawdziwa sensacja ornitologiczna w Polsce. Ta mała sowa pojawiła się na Śląsku na początku czerwca i odwróciła moje życie do góry nogami. Miałam zaszczyt być „tą pierwszą”, która nagrała jego pohukiwanie i zadbała o identyfikację.
Pewnej przyjemnie ciepłej soboty usłyszałam wieczorem nowy głos dochodzący z Wilczych Dołów, prawdziwej przyrodniczej ostoi, jedynej takiej w naszej okolicy – wiem, że nowy, bo doskonale zdaję sobie sprawę, co w trawie piszczy w mojej okolicy. Dlaczego to wiem? Od wielu lat nie mogę pozbyć się ptasich głosów z głowy. Miałam to szczęście, że ptaki same mnie znalazły. Po prostu pewnego ranka nie dały mi spać i musiałam się dowiedzieć, co tak pięknie śpiewa. Od tamtej pory czuję silny obowiązek, aby mieć świadomość otaczającego mnie świata. Ta świadomość wiele zmienia, a w szczególności perspektywę. Dlatego, przy okazji naszej sensacji – pojawienia się syczka, który widziany był w Polsce może z 20 razy, postanowiłam napisać o tym, dlaczego obserwacja ptaków może uratować Twoje życie, a z pewnością je uzdrowi.
Wiemy, że życiu towarzyszy jedna stała – jest nią przemijalność. Jest ona powodem wielu ludzkich zmartwień. Wiemy doskonale, że nic nie trwa wiecznie, a mimo to doświadczenie straty powoduje w nas ogromny ból. A co, jeśli okaże się, że nawet w najczarniejszej godzinie czeka na nas magiczny świat, który nigdzie się nie wybiera i zawsze tam jest? Ten świat niejednokrotnie wyrwał mnie ze szponów mroku i Ciebie też może. Nie bez powodu w wielu zachodnich krajach lekarze zaczęli przepisywać birdwatching zamiast niektórych leków na receptę w ramach „terapii ptakami”. Otyłość, cukrzyca, wypalenie zawodowe, stres, depresja, stany lękowe i inne problemy natury psychicznej oraz fizycznej – może ptaki ich nie wyleczą, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale wypracowanie sobie zdrowego nawyku podglądania ich życia może zmienić Twoją perspektywę, a to jest w stanie uruchomić lawinę dobroczynnych zmian.
Wyjście z domu na spacer to ruch. Zanurzenie się w zieleni, w przyrodzie, to jedna z najlepszych form medytacji, oczyszczania umysłu, odrzucenia natłoku myśli i spraw, prawdziwy mindfulness. Każdy usłyszany lub zobaczony gatunek to sukces, a kto nie lubi odnosić sukcesów! Z każdym kolejnym nowym ptakiem czujesz się, jakbyś piął się po niekończącej się drabinie kariery. Nie ma szklanych sufitów, niebo jest nieskończone, różnorodność ptaków jest nieskończona. Ich życia są niezwykłe, indywidualne. O ptakach można pisać pięknie i popisywać się jak Strycker, można historycznie, jak Heinrich, albo terapeutycznie, jak nasi Tryjanowski i Murawiec, można tworzyć życiowe lub roczne listy, można jeździć setki kilometrów na twitche, można rywalizować, ale można też po prostu wyjść z domu do lasu, parku, na pole i otworzyć się na przygodę. Tu nie ma presji. Świat dosłownie stoi i czeka, aż zostanie zauważony. Czy będzie nam dane zobaczyć wróbla czy kraskę – radość prawdziwego birdwatchera będzie taka sama, bo życie każdego z tych ptaków, tak samo jak nasze, jest wyjątkowe. Każdy ptak będzie miał inne zachowanie, choć charakterystyczne dla danego gatunku, to jednak inne. Ich głosy różnią się, ich zwyczaje też. Kiedy to wiesz, wszystko się zmienia.
To na „naszym podwórku” powstała jedna z pionierskich teorii o dobroczynnym wpływie ptaków na zdrowie i życie. Spisali ją wspomniani wyżej Tryjanowski i Murawiec. W „Ornitologii terapeutycznej” ci wybitni specjaliści z dziedziny ornitologii i psychiatrii w sposób naukowy tłumaczą, dlaczego podglądanie ptasiego życia może leczyć. Ludzie przypominają sobie, że są częścią przyrody oraz jak ważny to aspekt. Obserwacja ptaków wpływa na poprawę funkcji poznawczych – to prawdziwy trening mózgu.
Wokół nas tętni życie, na każdym drzewie, w każdym krzewie, na każdym kawałku nieba dzieją się rzeczy, mieszkają rodziny, wychowuje się potomstwo, walczy się o przetrwanie, poszukuje pożywienia. Nie ważne, że nie odróżniasz szpaka od kosa, wróbla od mazurka i nie słyszysz różnicy w gruchaniu grzywacza i sierpówki. Każdy zaczynał od zera. Jedyne, co musisz zrobić, to wyjść z domu, znaleźć kawałek zieleni i czekać w skupieniu. Ta robota uczy cierpliwości, uważności, spokoju. Wybierając się „na ptaki” nie masz wyjścia i musisz też zaakceptować fakt, że nie zawsze się uda, nie zawsze wyprawa będzie owocna, nie raz i nie dwa wraca się z pustymi rękami, ale nigdy z pustym sercem. Wiedza i nauka, a raczej chęć jej zdobywania, najprawdopodobniej przyjdzie sama. Birdwatcher to osoba, która stale musi rozwijać swoje zainteresowania. Nie da się w jednym sezonie usłyszeć wszystkiego, ba! Ile razy się zdarzało, że przez zimę zapominało się kilka dobrze znanych głosów i na wiosnę trzeba było robić szybką powtórkę. To proces, który trwa całe życie, ale nigdy się nie nudzi.
Pamiętasz, jak Jake w Avatarze biegał w amoku po lesie na Pandorze i przez chwilę nawet nie zauważył, jak piękne jest to, co go otacza aż do momentu, gdy spotkał Neytiri? Jake jest dla mnie symbolem człowieka naszych czasów – pośpiech, dziki pęd, chaos. Obserwacja ptaków daje właśnie to, co Neytiri dała Jake’owi – zobaczysz piękno niczym na planecie Pandora, bo ono tu jest, na naszej Ziemi. Teraz zastanów się, z czym kojarzą Ci się ptaki: z wolnością, lekkością, snami o lataniu? I wyobraź sobie, że ich obserwacja da Ci ułamek z tego wszystkiego, ułamek nieosiągalny dla ludzi, którzy jeszcze nie zauważyli, którzy jeszcze śpią…
Owocnych obserwacji!
Victoria Kozaczkiewicz
Skomentuj