Piernik nie nastawiony, prezenty nie kupione, czy znów w tym roku wszystko zrobię na dziko, na chybcika, na ostatnią chwilę? Nie, nie daj się wciągnąć w ten wir negatywnych myśli. Kluczem do dobrej organizacji jest zachowanie spokoju.
Dwa głębokie oddechy i do szaleństwa będzie daleko! Raz, głęboko! Dwa – lepiej?
Pod względem organizacji ludzie dzielą się na dwie kategorie: „człowiek-lista”
i „człowiek-chaos”. Ten artykuł pisany jest przez osobę z kategorii numer jeden, w związku z tym zdradzi trochę osobistych porad na to, jak to wszystko ogarnąć. Część Czytelników przeczyta te słowa kiwając głową, druga część co drugie zdanie będzie się zastanawiać, o co tu właściwie chodzi? Zatem powiem krótko, że chodzi o to, żeby nie dać się zwariować i pomimo braku umiejętności organizacyjnych postawić na planowanie, notowanie, wymyślanie i wizualizowanie. Do tego nie trzeba wielu godzin spędzonych przy biurku nad pustą kartką. W samym planowaniu (szczególnie świąt) jest pewna magia, która cały chaos zamienia w ład (choć nie zawsze widać go na pierwszy rzut oka).
Przede wszystkim, należy sobie odpowiedzieć na pytanie „czym są dla mnie te święta?”, ale odpowiedzieć na nie trzeba samemu. Boże Narodzenie w Polsce to święta obchodzone narodowo, religijnie, ale także i przede wszystkim tradycyjnie, rodzinnie ponieważ w naszą polską tradycję wpisały się już na stałe. Nawet, jeśli wigilię spędzamy w gościach, to większość z nas chce mieć dom przygotowany na ten szczególny dzień. Jeśli z kolei to na nas spoczywa odpowiedzialność przygotowania świątecznej kolacji, warto pewne rzeczy wiedzieć z wyprzedzeniem, dlatego dobry organizator przygotowuje swój osobisty świąteczny planner na długo przed „świąteczną gorączką”.
Taki planner można zrobić samemu, kupić, może to być zeszyt, albo plik kartek. Od stopnia zaangażowania zależy, czy będzie to sprawa uniwersalna, czy co roku planuje się wszystko od nowa (darmowych plannerów na grudzień jest w sieci mnóstwo). Ja sama zaczynałam od kartki kalendarzowej wielkości A4 za kalendarzem na grudzień (w późniejszych latach również na listopad) i Tobie polecam to samo. Jest teraz dobry moment, aby spróbować. Za rok zrobisz to wcześniej. Tabelkę z dniami miesiąca na dany rok można zrobić samemu, narysować, ściągnąć z internetu – wszystko jedno. Ważne, żeby uprzednio wszystko dobrze przemyśleć, ocenić siebie i dostępny czas oraz liczbę rzeczy do przygotowania. W poszczególne krateczki z dniami wpisujemy zadanie i planujemy tak cały miesiąc. Konkretny wpis oznaczamy dodatkowo kolorem: na przykład kropką niebieską i kropką czerwoną, które oznaczać będą „stopień konieczności”. Chodzi o to, że przy nastawieniu piernika staropolskiego zaznaczyłabym kropkę czerwoną, ponieważ im zrobimy to szybciej, tym lepiej dla ciasta. Przy pieczeniu miodownika lub pierniczków również czerwona kropka – ciasto musi zmięknąć. Nie chcemy przecież podać sucharków, więc zaznaczony dzień ich wykonania jest ostateczny. Zakupy prezentów – kropka niebieska. Można to zrobić w tygodniu po pracy, w przyszłą sobotę. Chodzi o to, żeby się mocno nie ograniczać, bo jak okaże się, że cały grudzień pokryty jest czerwonymi punkcikami, to zwiększymy sobie presję. Sami. Czynności, które wpiszemy do swojego plannera będzie tyle, ile sobie zażyczymy, bo bardzo ważne jest, aby ocenić, co naprawdę jest potrzebne. Jeśli nigdy nie myjesz okien na święta, to po prostu tego nie rób. Pamiętaj, naszym punktem wyjściowym jest nie dać się zwariować.
Zanim wpiszesz do plannera wszystkie zadania, albo jeśli nie wiesz za bardzo, co tam wpisać, zrób listę. Najpierw luźną listę rzeczy do zrobienia („to do list”). Polecam nie ściągać jej z internetu, tylko skupić się na sobie i swoich potrzebach. Listę najpierw robimy „na brudno”, taką burzę mózgu: notujemy wszystkie pomysły od sprzątania, przez kulinaria, DIY. Potem przepisujemy ją „na czysto”, ale na samej górze wypisujemy sprawy najważniejsze, bez których nie można się obejść. Kolejno dodawaj te, które tracą na mocy. Jeśli poczujesz, że jest tego zawiele, że lista jest niemożliwa do zrealizowania w jeden miesiąc, wykreśl najmniej potrzebną rzecz, tę z dołu. W ten sposób na końcu listy zawsze będzie jakaś najmniej potrzebna sprawa. No, bo po co Ci trzy rodzaje świątecznych ciastek?
Lista to sprawa indywidualna. Każdy ma inne priorytety. Na mojej liście na przykład znajdują się takie rzeczy, jak:
- Lepienie uszek i pierogów z kapustą i grzybami (bo gdyby coś się zawaliło, to barszcz zawsze mogę zjeść z paczki, a bez domowych uszek i pierogów sobie nie wyobrażam kolacji wigilijnej).
- Wysłanie kartek świątecznych z życzeniami (bo to tradycja).
- Wspólne lukrowanie pierników (nasza tradycja).
…
- Mycie okien (dość nisko, prawda? Zawsze liczę, że będzie mróz!).
…
- Pieczenie ciastek korzennych lub imbirowych (ta pozycja jest na końcu, bo wyżej znajduje się pieczenie pierników i kruchych ciastek maślanych, które akurat u mnie robi się na święta. Trzeci rodzaj ciasteczek to już wielkie widzimisię, więc bez problemu można wykreślić je z listy, gdyby zabrakło czasu lub chęci).
Rodzina. Twoja lista świąteczna i planner mają uwzględnić członków rodziny. Zrób sobie wizualizację wigilii. Kto siedzi przy stole? Co jecie? (To przy okazji dobry moment na przygotowanie listy gości i menu). Kto ma jakie umiejętności? Czy ciocia nie robiła kiedyś świetnej ryby w galarecie? Czy mąż nie zrobił genialnego karpia, a babcia uszek? Jeśli masz dzieci – super, one zajmą się ozdobami i lukrowaniem. Tutaj chodzi nie tylko o podział obowiązków, aby się odciążyć, ale także o to, żeby te przygotowania zrobić wspólnie! Ludzie nie zawsze się przyznają, ale lubią być potrzebni. Niektórzy trochę pomarudzą, że nie mają czasu, ochoty, ale gdy przy wigilijnym stole będziecie chwalić jej potrawy na pewno będzie pękać z dumy. Moja mama robi barszcz, babcia karpia, ja zajmuję się słodkościami. Wspólnie robimy pierogi i uszka – to właśnie wspólne celebrowanie przygotowań czasami pozostawia więcej miłych wspomnień, niż sama uroczysta kolacja. Jeśli ciotka zawali i nie przyniesie ryby w galarecie, to świat się nie zawali, prawda?
O organizacji można pisać w nieskończoność. Te trzy propozycje na święta, to kropla w morzu tego, jak stać się dobrym organizatorem, ale hej! Nie chcemy nikogo przytłaczać. Spróbuj! Kto nie ryzykuje, ten… Okej. Masz już listę, plan, obowiązki podzielone. Cała sztuka polega teraz na tym, żeby się tego trzymać! Nie martw się, na pytanie „gdzie czas na przyjemności?” też mam odpowiedź, a jest nią lista, którą nazywam „must do”. Przyznajmy szczerze, że nie każdy lubi pastować podłogę w rytmie „Last Christmas” lub ganiać po przeludnionych galeriach w poszukiwaniu prezentów. Na całe szczęście święta obfitują w całą masę atrakcji „pozawigilijnych”. Żeby niczego nie przegapić i wypełnić świąteczny czas po brzegi zawsze robię listę przyjemności „must do”, którą znajdziecie w kolejnym tekście. Powodzenia!
Skomentuj